Praca tłumacza wcale nie należy do łatwych. Tym bardziej gdy przyjrzymy się jej z bliska i zaczniemy analizować po kątem prawnym. Czy tłumaczenie jest umową o dzieło czy zleceniem? Czym różnią się te dwie umowy i jakie niosą ze sobą konsekwencje? Okazuje się, że umowa zlecenia i umowa o dzieło to dwie różne, choć często mylone umowy cywilnoprawne. A która z nich dotyczy tłumaczeń? To jedno z największych dylematów tłumaczy. Każdy decyzja w tym zakresie niesie ze sobą takie, a nie inne konsekwencje. Tym bardziej więc sytuacja tłumaczy i usług przez nich świadczonych nie jest łatwa, choćby z punktu widzenia ZUS oskładkowania takich umów. Z jednej strony działalność tłumacza uznawana jest jako świadczenie z umowy zlecenia. Z drugiej zaś wykonane tłumaczenie uznane jest jako dzieło. Jak wiec jest naprawdę? Jaką umową jest tłumaczenie tekstów? Umową o dzieło czy umową zlecenia? Jak je kwalifikować prawnie? Sprawdzamy. Oto kilka słów w tym temacie.
Umowy cywilnoprawne nadal sporne
Zanim odpowiemy na pytanie czy tłumaczenie tekstów jest umową o dzieło czy zlecenia, warto kilka kwestii wyjaśnić. W końcu umowy cywilnoprawne, do których obie z nich należą to dziedzina ściśle prawna. Jeśli nie jesteśmy prawnikami, zrozumienie tych kwestii może budzić wątpliwości. Zacznijmy więc od początku. Czym różni się umowa o dzieło od umowy zlecenia? Tak naprawdę dla wielu osób są to tak podobne pojęcia, że używa ich zamiennie. Jednak są to dwie różne umowy należące do umów cywilnoprawnych. Obie z nich uregulowane są przez kodeks cywilny, w którym znajdziemy ich najważniejsze zasady. Zacznijmy jednak od tego, że zasadą kodeksową jest swoboda zawierania umów. To oznacza, że każdy z nas może tak kształtować umowę z drugą stroną (tłumacz z klientem), aby najpełniej regulowała prawa i obowiązki z niej wynikające. To oznacza, że tak naprawdę nie ma znaczenia nazwa umowy czy jaką formę będzie ona miała. Ważne jest jak będzie określała prawa i obowiązki stron. Wystarczy, aby obie strony umowy zgodnie ją zawarły. Dlatego czy nazwiemy ją umową o dzieło, współpracy czy zlecenia jest kwestią wtórną.
Warto też wiedzieć, że zarówno umowa o dzieło jak i zlecenia są umowami albo jak kto woli kontraktami wzajemnymi, odpłatnymi i konsensualnymi. Co oznaczają te prawnicze pojęcia? Tyle, że dla każdej ze stron rodzi ona prawa i obowiązki, jest wykonywana za wynagrodzeniem i zawarta przez strony za wzajemną zgodą. Którą z nich jest tłumaczenie tekstów? To zależy, jak spojrzeć na tę kwestię. Spór interpretacyjny między tłumaczami a ZUS trwa od dawna. Co prawda ostatnie orzeczenia Sądu Najwyższego dają nadzieję na upragnione zakończenie sporu. Aby jednak poznać na czym polega problem, warto kilka rzeczy prawnych wyjaśnić.
Warto przeczytać: Jak działa Tłumacz Google?
Umowa o dzieło a umowa zlecenia
Czym się różnią te dwie umowy? Tak naprawdę są to dwie podstawowe formy, na podstawie których świadczone są usługi. Pierwsza z nich, umowa o dzieło należy do kategorii umów rezultatu. Oznacza to, że zamawiający oczekuje konkretnego rezultatu, dzieła. Jej definicję znajdziemy w art. 627 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim „przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia”. Umowa zlecenia zaś jest umową starannego działania. Zleceniodawca oczekuje od Zleceniobiorcy, aby ten wykonał swe obowiązki zgodnie z umiejętnościami. W umowie zlecenia efekt nie jest tak istotny jak należyta staranność. Od zleceniobiorcy oczekuje się, że wykona swe zadanie najlepiej jak to tylko możliwe. A jaka jest definicja kodeksowa umowy zlecenia? Zgodnie z art. 734 kodeksu cywilnego „przez umowę zlecenia przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności prawnej dla dającego zlecenie”. Jak widać, nie jest ważny więc efekt, a staranność. Którą z nich jest tłumaczenie dokumentów? Tak naprawdę kwalifikacja umowy o świadczenie usług rodzi poważne konsekwencje. Nie tylko wobec Urzędu Skarbowego, ale i ZUS. I ten ostatni organ najczęściej dokonuje weryfikacji takich kontraktów, które budzą zastrzeżenia interpretacyjne. Niestety, lwią część z nich stanowią umowy z tłumaczami. Jak jest faktycznie? Czy tłumaczenia to umowa o dzieło czy zlecenia? Czy każda z nich podlega obowiązkowym składkom do ZUS? Od czego zależy taka a nie inna interpretacja umowy?
Umowy tłumaczy a ZUS
Już wiemy, że nazwa umowy nie ma znaczenia. Znaczenie ma przedmiot i zakres danej umowy. To wszystko sprawia, że jest tak a nie inaczej kwalifikowana. Tyle teorii. W praktyce sprawa jest o wiele bardziej złożona. Tym bardziej gdy umową zainteresuje się Zakład Ubezpieczeń Społecznych i nagle okaże się, że umowa o dzieło według urzędu nią nie jest. W praktyce zdarzało się mnóstwo takich sytuacji. I wiele z nich znalazło swój finał w sądzie. Co do zasady umowa o dzieło jest umową rezultatu. Oznacza to, że kończy się z chwilą oddania dzieła zamawiającemu. I to jest proste. Jednak jak potraktować taką umowę, jeśli ma ona charakter ciągły? Czyli w naszym przypadku, gdy tłumacz na stałe współpracuje z daną firmą? Czy jest to już umowa zlecenia czy nadal o dzieło? Stanowisko w tej sprawie zajął Sąd Okręgowy Warszawa – Praga. Zgodnie z wyrokiem z dnia 12 lutego 2020 roku „każda umowa o dzieło należy do kategorii umów rezultatu, jednak nie każda umowa rezultatu może być podporządkowana przepisom dotyczącym umowy o dzieło”. Jak to należy rozumieć? Orzeczenie dotyczyło odwołania od decyzji ZUS, w której stwierdzono, że umowa zawarta przez firmę tłumacza przysięgłego z osobą wykonującą tłumaczenia nie jest umowa o dzieło a zleceniem. Z takim stanowiskiem zgodził się Sąd Okręgowy. Jako uzasadnienie orzeczenia wskazano, że wynik działania tłumacza nie miał charakteru nowego dzieła. Nie podlegał więc także prawom autorskim. Poza tym według Sądu umowa o dzieło nie może mieć charakteru ciągłego (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 26.10.2016 r. sygn. akt I UK 446/15). Oceniając stan faktyczny, w którym umowy te wykonywane były cyklicznie, Sąd słusznie wskazał, że jednym z kryteriów umożliwiających odróżnienie umowy o dzieło od zlecenia jest jej jednorazowy charakter. Wykonanie dzieła nie ma charakteru ciągłego, a jednorazowy.
Orzeczenia Sądu Najwyższego – ważny jest przedmiot umowy
Kwestia rozstrzygnięcia sporu zajmował się też wielokrotnie Sąd Najwyższy. Bo tak naprawdę kwestia ta jest na tyle złożona, że nie sposób określić jej jednoznacznie. Jedną sprawą jest bowiem przetłumaczyć tekst jednorazowo, a inną robić to cyklicznie, w ramach współpracy. Wykonanie umowy to jedna z najważniejszych kwestii, podobnie jak wynagrodzenie. Jeśli wypłacane jest regularnie, cykliczne, nie możemy mówić o wykonaniu dzieła. Niejednokrotnie w orzecznictwie zwracano uwagę na to, że wykonanie dzieła polega na stworzeniu czegoś nowego. Czyli dzieła, które wcześniej nie istniało. Warto jeszcze na jedną kwestię zwrócić tu uwagę. Wykonawca dzieła tak jak i dzieło jest jednorazowy. Brzmi to może niedorzecznie, ale w tym jest głębszy sens. Twórcą dzieła jest wykonawca, który zajął się jego stworzeniem od początku do końca. Ważny jest tu także czas trwania takiej umowy. Tu najczęściej ramy czasowe wyznacza powierzenie wykonania dzieła. Czyli najprościej umawiamy się na konkretny dzień jego oddania. W przypadku zaś umowy zlecenia zwykle ustala się okres na jaki została ona zawarta. To m.in. dwa, trzy miesiące czy rok. A to jednoznacznie dyskwalifikuje taką umowę jako umowę o dzieło. To rozróżnienie może w wielu przypadkach pomóc w ustaleniu faktycznego rodzaju umowy, która łączy strony. Czy zawsze jest tak w przypadku tłumaczeń pisemnych? W wielu sytuacjach tłumaczenie tekstu uznane jest za stworzenie dzieła.
Jednak warto zwrócić uwagę na wyrok Sądu Najwyższego z dnia 6 kwietnia 2011 r. sygn. akt II UK 315/10. Zdaniem Sądu „okoliczność wykonywania umowy o współpracy mającej za przedmiot powtarzalne i takie same usługi, świadczone systematycznie, za stałym wynagrodzeniem, nie pozwala jednocześnie uznać, że są wykonywane odrębne (indywidualne) umowy o dzieło(…). Nie jest to czynność właściwa dla umowy o dzieło w sytuacji, gdy tłumacz pozostaje w gotowości do pracy, która polega na powtarzalnym tłumaczeniu(…).” Z orzeczenia wynika jasno, iż jeśli tłumaczenie jest wykonywane jednorazowo, można je zakwalifikować jako umowę o dzieło. Jednak, jeśli wykonywane jest cyklicznie, co jest cechą charakterystyczna dla zlecenia, stosuje się przepisy o zleceniu. I nie jest to zdanie odosobnione. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 20 lipca 2016 r. sygn. akt III AUa 969/15 mówi wprost, że „przedmiotem umowy o dzieło nie może być osiąganie kolejnych, bieżąco wyznaczanych rezultatów”. Trudno się nie zgodzić. W końcu istotą umowy jest tu rezultat a nie starania. Jak widać rozstrzygnięcie kwestii dotyczącej kwalifikacji tłumaczeń wcale nie jest proste.
Tłumaczenia a składki na ZUS
Już wiemy nazwa umowy o niczym nie świadczy. Ważna jest treść umowy i to, w jaki sposób kształtowane są prawa i obowiązki stron. Oznacza to, że jeśli tłumaczenia z języka obcego określane są mianem umowy o dzieło nie oznacza to jeszcze, że ZUS z nami się zgodzi. Dlaczego tak ważna jest ta kwestia? Wie o tym każdy tłumacz i nie trzeba tego szczególnie tłumaczyć. Tak naprawdę Sąd Najwyższy czy wyroki Sądów Apelacyjnych w tej kwestii nie dały jednoznacznej odpowiedzi. Szkoda, bo kwestia ta w ocenie tłumaczy powinna być raz na zawsze rozstrzygnięta. W sytuacji bowiem gdy ZUS uzna, że umowa o dzieło z tłumaczem faktycznie jest zleceniem, tłumacz będzie miał obowiązek zapłaty zaległych składek ZUS. I to od chwili zawarcia umowy, która została zakwestionowana wraz z odsetkami. A to nie są małe pieniądze. Inną kwestią, nad którą warto się zastanowić, czy ZUS ma prawo kwestionowania tego rodzaju umów. Czy to nie wykracza poza kompetencje tego organu? Tak naprawdę przecież nie może on ingerować w zakres tłumaczenia ani samej umowy. Chyba, że udowodni, iż intencją stron zawierających tę umowę było ominięcie obowiązku oskładkowania takiej umowy. Czy strony umowy miały świadomość działania bezprawnego? To zawsze jest kwestia indywidulana. szkoda, że nadal nie ma jednolitego orzecznictwa w tym zakresie.
Jak widać nie jest prostą sprawą jednoznacznie uznać tłumaczenie tekstów za umowę o dzieło czy zlecenie. Wszystko zależy od intencji stron i okoliczności zawarcia umowy. Jeśli ma ona charakter jednorazowy, mamy do czynienia z umową o dzieło. Jeśli jednak tłumacz przyjmuje do wykonania tłumaczenia cyklicznie, może to być zlecenie. Jednak każdy tłumacz wolałby mieć pewność, a nie jedynie domniemywać jaki charakter ma jego umowa z klientem. Warto jednak zawsze mieć tę kwestię na uwadze. Umowa o dzieło czy zlecenie? Tak naprawdę trudno jest te umowy od siebie w praktyce odróżnić. I tak naprawdę tylko szczegółowa analiza treści umowy może przesądzić sprawę. Warto jednak zapamiętać, że umowa o dzieło jest umową rezultatu, a zlecenia umową starannego działania.
I jeszcze jedna ważna kwestia w tej sprawie. Jeszcze jednym z kryteriów umożliwiających odróżnienie umowy o dzieło od umowy zlecenia czy świadczenia usług jest możliwość poddania dzieła sprawdzianowi na istnienie wad fizycznych. Jeśli można go przeprowadzić, najpewniej mamy do czynienia z umową o dzieło. tyle tylko, że takie kryteria powinny być jasno określone przez przepisy. Nikt nie powinien się domyślać ani liczyć na łut szczęścia i przychylność ZUS czy Urzędu Skarbowego. Póki tego nie ma, należy zdać się na dobrych prawników i księgowych.
Może Cię także zainteresować:
- Dlaczego tłumaczenia są drogie?
- Jak zostać tłumaczem języka angielskiego?
- Dlaczego pary językowe mają różne ceny?
Na imię mam Kuba i jestem urodzonym opolaninem. Od ponad dwóch lat swoją pasję do pisania łączę z pracą nauczyciela języka włoskiego. Dzięki temu sporo czytam, wciąż zdobywam kolejne doświadczenia i jestem w nieustannym rozwoju zawodowym. Dzięki temu z przyjemnością mogę podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami i wiedzę z zakresu szeroko pojętej lingwistyki. Znam tajniki tego zawodu i wiem, że teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką. W wolnych chwilach słucham dobrej muzyki z przyjaciółmi.